sobota, 5 lutego 2011

6 rozdział ♫

***
Obudziłam się wcześnie rano.
Wyszłam z łóżka. Grzebałam dość chwilę w szafie, bo nie mogłam znaleźć szarego sweterka, który chciałam dziś ubrać. Biała bluzka i czarna spódnica wisiały wyprasowane w szafie. W końcu znalazłam sweterek. Wzięłam wszystkie ciuchy i poszłam do łazienki. Umyłam włosy i zakręciłam je na papiloty. Gdy weszłam po schodach na górę zauważyłam, że drzwi od dawno nieużywanego pokoju są otwarte. Weszłam do środka.
Nie spodziewałam się, że w tak krótkim czasie można zrobić taki ładny pokój.
Co prawda nie był ładniejszy niż mój, czy mamy, ale był niezły.
Poszłam do mojego pokoju i pościeliłam łóżko. Przypomniałam sobie, jak mama mówiła, że za niedługo zrobimy remont pokojów. Fajnie byłoby zmienić wystrój domu.
Byłam trochę głodna.
Mama mnie zaskoczyła. Jakby czytała w moich myślach. W tym samym momencie weszła do mojego pokoju z miską płatków z mlekiem.
- Dziękuję mamo. - przytuliłam mamę.
- Nie ma za co skarbie. Megan zaraz będzie.
- Fajnie. - powiedziałam z entuzjazmem.
Mama poszła do pokoju Megan i oblekła pościel. Usłyszałam nadjeżdżający samochód. Zbiegłam na dół, żeby otworzyć drzwi. To Daniel i Megan. Pomogłam wnieść Meg walizki. Rozpakowałyśmy rzeczy na swoje miejsce.
- Dziś idziemy do szkoły.
- Wiem - odpowiedziała Megan.
- Nie cieszysz się ? Poznamy nowych ludzi. - powiedziałam z uśmiechem.
- Cieszę się. Tylko nie wiem czy nas nie rozdzielą.
- Przykro mi, ale to już niemożliwe. - powiedziałam z wielką powagą.
Megan zaśmiała się.
- Wiesz, dzwoniła do mnie Cassie.
- Tak ? Do mnie też.
- Powiedziała, że była zazdrosna i przeprosiła.
- To dobrze, że Cię przeprosiła. - powiedziałam. - Idź się przebrać Meg, bo za niedługo idziemy.
- Już lecę. - wzięła wieszak przykryty pokrowcem i poszła do łazienki.
Chwilę potem była już w swoim pokoju.
Wyglądała jak aniołek. Miała białą sukienkę, szary pasek w talii i szare ballerinki.
Miała wyprostowane włosy.
Ja za to siedziałam jeszcze w papilotach.
- O matko! Nie zdążę zdjąć papilotów. - krzyknęłam.
- Pomogę Ci.
Zdjęłyśmy z moich włosów papiloty. Moje włosy wyglądały cudownie.
Wróciłam do swojego pokoju i dokończyłam śniadanie, a Megan się w tym czasie do końca rozpakowywała.
Spakowałam do torebki telefon, notatnik i długopisy, przerzuciłam ją przez ramię i zeszłam na dół z miską, którą odłożyłam do zlewu.
- Meg ! - zawołałam. - Chodź , bo się spóźnimy!
Megan zeszła na dół. Ubrała sweter i wyszłyśmy z domu.
Kiedy Megan zobaczyła Jackoba zdziwiła się bardzo. Ja niezbyt, bo wiedziałam, że tu będzie. Jednak udawałam zdziwioną.
- Cześć Wam.
- Hej Jackob. - powiedziałam nieśmiało.
- Przepraszam za to... Cassie się na mnie rzuciła. Nie dała mi nic powiedzieć.
- Nie ma sprawy. - powiedziała Megan. - Możemy już iść ?
- Tak, już idziemy. - odetchnął Jackob.
Razem z Megan wyprzedzili mnie. Szłam tyłem sama.
- Hej! - znów znajomy głos. Charles.
- Cześć. - powiedziałam serdecznie.
- Jak tam nastawienie na szkołę ? Mnie się wydaje, że mało entuzjastyczne.
- Tylko Ci się wydaje. Fajnie, że poznam nowych ludzi.
- Megan to Twoja siostra ?
- Można tak powiedzieć. Zbyt długa historia. - urwałam temat.
- Może kiedyś mi opowiesz ?
- Może ...
Szliśmy razem. Czułam na sobie jego wzrok. W końcu doszliśmy do szkoły. Zebrał się wielki tłum przed jakimś samochodem. Z początku myślałam, że to dyrektor, ale myliłam się.

Okazało się, że do naszej szkoły ma zamiar uczęszczać pewna sławna osoba.
Popatrzyliśmy na siebie z Charlesem porozumiewająco i stanęliśmy z boku.
Przypatrywaliśmy się osobie, która wysiadała z samochodu.

***

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz