***
Otworzyłam drzwi.
Zdejmując buty usłyszałam krzyki.
Dobiegały one z salonu. Natychmiast ruszyłam w tamtą stronę. Ojciec przyszedł i kłócił się z mamą o alimenty. Mówił, że nie ma pieniędzy na to, żeby nas opłacać. Rozwiedli się z mamą dwa lata temu. Tak na prawdę, to on ma pieniądze, ale woli je wydawać na swoją nową żonę i ich dziecko. Tamara jest okropną kobietą. Kiedy byłam w wakacje u taty na tydzień chciała mnie wysłać wcześniej do domu, bo uważała, że nie mam dobrych manier. Ona wymaga ode mnie nie wiadomo czego. Postanowiłam odciąć się od kontaktów z tatą.
Weszłam do pokoju i wrzasnęłam tylko:
- Przestańcie !
Chcieli ze mną pogadać, ale w tym czasie zdążyłam już wybiec na górę do mojego pokoju.
Włączyłam mojego netbooka i uruchomiłam mojego messenegera. Poczatowałam chwilę z Cassie. Ona była jakaś dziwna. Cały czas kłóciła się ze mną o drobnostki. Miałam jej serdecznie dość. Popatrzyłam na listę kontaktów.
Włączyłam okno rozmowy z Jackobem. Pewna, że go nie ma i że nie odpisze zamknęłam okienko i zaczęłam wyszukiwać na youtube piosenek. Ku mojemu zdziwieniu odpisał.
Spytałam go co sądzi o Cassie. Odparł, że jest trochę dziwna. Po długiej rozmowie stwierdziliśmy, że coś musi być na rzeczy, bo nie bez powodu ona tak się zachowuje. Umówiliśmy się na jutro.
Wyłączyłam netbooka.
Zeszłam jeszcze na chwilę na dół do kuchni i wyjęłam z lodówki butelkę wody o smaku brzoskwini. Niemalże wbiegłam do pokoju, żeby mama mnie nie zatrzymała. Wzięłam pidżamę i zmierzyłam do łazienki, aby wziąć krótki prysznic. Po tej czynności weszłam do pokoju, zgasiłam małą lampkę i wsunęłam się pod kołdrę.
Zamknęłam oczy.
***
Obudził mnie dźwięk klaksonu samochodu.
To Daniel. Mama poznała go w pracy. Ma swoją własną kwiaciarnię. Kupował bukiet kwiatów z okazji imienin mamy i, szlag by to trafił, spodobali się sobie. On jest okropny. Myśli, że mając pieniądze może mieć wszystko i wszystkich... Żal mi takich ludzi. Miał córkę z poprzedniego małżeństwa. Sąd przyznał jemu prawa do opieki, gdyż matka okazała się być alkoholiczką. Megan miała 12 lat, lecz poszła do szkoły rok wcześniej, czyli chodziła ze mną do klasy. Pech chciał, że nasi rodzice spotykali się na wywiadówkach i ... nawet po nich. Z ich zachowań można wywnioskować, że .... kochają się.
Nie wierzę... To chore. Oni wcale do siebie nie pasują. To dwie inne dusze.
Aczkolwiek, Daniel trąbił jak oszalały. Słychać było jak mama otwiera okno w kuchni i wrzeszczy :
- Już idę. Daj mi minutkę.
Oczywiste było, że minutka mamy to dwadzieścia minut więc zwlekłam się z łóżka, pośpiesznie przeczesałam włosy szczotką leżącą na szafce i otworzyłam okno.
Daniel stał już przed samochodem i nerwowo patrzył na zegarek.
- Wejdź - krzyknęłam głośno z wymuszonym uśmiechem.
- Ale ze mną jest Megan, Słonko.
Nienawidziłam jak mówił do mnie słonko, ale znowu uśmiechnęłam się głupio i poprawiłam się mówiąc ;
- W takim razie wejdźcie.
Zanim zwlekli się z samochodu zdążyłam pośpiesznie się ubrać. Zbiegłam na dół po schodach do kuchni. Promienie słońca wbijającę się przez szybę były nie do zniesienia. W kuchni było bardzo ciepło. Wyjęłam trzy kubki z górnej szafki i wyciągnęłam z lodówki wodę. Nalałam ją do kubków.
W tym momencie weszli do domu.
Zaprosiłam ich do salonu i zaniosłam kubki. Megan była raczej normalna. Zupełnie inna od ułożonego ojca. Tylko przy nim zachowywała się bardzo elegancko i przykładnie. Z resztą - tak jak i ja.
Uśmiechałyśmy się tylko do siebie.
Megan była ładna. Ojciec zawsze kazał ubierać jej sukienki, ale ona i tak spotykając się ze mną w domu przynosiła kieszonkowe i szłyśmy na zakupy.
Raczej trzymałyśmy się razem. Nie kłóciłyśmy się.
Dziś wyglądała komicznie. Miała różową sukieneczkę w kwiatki i różowe sandałki. Trochę to nawet do niej pasowało. Jej długie, kręcone blond włosy opadały delikatnie. Pełne brązowe oczy były przepełnione odbiciem słonecznego blasku.
Po jej minie widać było, że jej ten strój również nie przypadł do gustu.
Ja byłam ubrana normalnie. Miałam na sobie jeansowe szorty i białą tunikę z ślicznymi wykończeniami.
Meg była oczarowana moim stylem. Zawsze lubiła ubierać się podobnie do mnie, lecz nie zawsze miała taką możliwość.
Siedzieliśmy i rozmawialiśmy.
Mama wyszła z łazienki.
Wyglądała inaczej niż zwykle.
Miała upięte włosy. Tylko pojedyncze pasma wypadały z przodu, co wyglądało bardzo ładnie.
Miała na sobie śliczną kremową sukienkę, której nigdy wcześniej nie widziałam. Podeszła do Daniela i chwyciła go za rękę.
- Dziewczynki, zostajecie dziś same w domu. My z Danielem wychodzimy. Prawdopodobnie będziemy wieczorem. Podejrzewam, że nie będzie potrzebna Wam jakaś niania. - zaśmiałyśmy się równocześnie.
- Nie, damy sobie radę, Martho. - powiedziała z uśmiechem Megan.
- Miłego dnia dziewczynki. Zachowujcie się jak należy. - odparł Daniel i wyszli z mamą z domu.
***
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz