sobota, 5 lutego 2011

3 rozdział ♫

***
Dzień zapowiadał się świetnie.
Megan od razu po wyjściu rodziców zapowiedziała, że chce kupić sobie jakieś ciuchy, więc miałyśmy w planach zakupy. Zaproponowałam, żebyśmy wybrały się na basen. Zaplanowałyśmy, że po powrocie z basenu wybierzemy się gdzieś na pizze, a następnie wyjdziemy na dwór.
Najpierw wyciągnęłam z szafki pepsi i wlałam ją do specjalnego pojemnika w lodówce, do drugiego pojemnika wlałam zwykłą wodę. Zamknęłyśmy lodówkę i poczekałyśmy chwilę. Przyłożyłam pusty kubek do wahadła i do kubka wlała się pepsi z lodem. Później Megan wzięła swój kubek i za mocno przycisnęła go do wahadła. Pepsi zaczęła wylewać się na nas i na podłogę. Meg szybkim ruchem wzięła kubek. Zaczęłyśmy się śmiać. Byłyśmy całe w słodkim napoju. Zaproponowałam żeby jedna z nas posprzątała a druga pójdzie się umyć. Megan zadeklarowała się do sprzątania. Ja pobiegłam do łazienki i w pośpiechu wzięłam prysznic. Owinęłam się szlafrokiem i poszłam do pokoju po nowe ciuchy dla mnie i Meg. Ubrałam się w łazience i wyszłam.
- Zostawiłam dla ciebie ubrania w łazience. - powiedziałam jej i uśmiechnęłam się.
- Dzięki.
Megan pobiegła do łazienki, a ja wzięłam się za dalsze sprzątanie bałaganu w kuchni. 
Umyłam dokładnie podłogę. Zakończyłam sprzątanie.
Wzięłam kubek i nalałam napoju dla Megan.
Wyszła z łazienki i opadła na sofie w salonie.
- Niezła akcja co ? - powiedziałam ze śmiechem.
- No. Byłyśmy słodkie od tej pepsi.
Zaśmiałyśmy się obie.
Poszłam do łazienki i wyjęłam z szafki dwie suszarki. Jedną dałam Megan, a drugą podłączyłam i zaczęłam suszyć włosy. W mojej głowie pojawiła się znajoma melodia, lecz nie wiedziałam co to za piosenka. Przypomniało mi się. To piosenka Biebera. Zaśmiałam się po cichu i zaczęłam śpiewać do suszarki. Meg popatrzyła się na mnie jak na umysłowo chore dziecko po czym dołączyła do mnie i obie zaczęłyśmy śpiewać jego znaną piosenkę " Baby ". Śmiałyśmy się. Wyłączyłam suszarkę.
Usłyszałam jakiś śmiech na podwórku. Uczesałam dokładnie, już suche, włosy i podeszłam do okna.
Jackob stał i śmiał się. Otworzyłam okno.
- Masz jakiś problem ?
- Niezły duet. Tylko czemu wybrałyście taką piosenkę ?
- Nudzi nam się trochę.
- To wyjdźcie na dwór. - Jackob kopał efektownie piłkę i raz za czas przyglądał mi się.
- Hmm. może wyjdziemy.
- Jest u Ciebie Cassie, tak ?
- Nie. Jest u mnie Megan. - uśmiechnęłam się. Wiedziałam, że Jackob nie wie o Meg.
- Ee ? Megan ? - zapytał zdziwiony.
- Owszem. Córka partnera mojej mamy.
- Uhm. Fajnie. Może mnie z nią poznasz ?
- Czemu nie. Jeśli tylko będzie chciała. - zastanowiłam się chwilę. - Meegan ! - zawołałam.
- Co jest ? - stanęła i wyjrzała przez okno. - kto to ?
- To jest Jackob, a to Megan. - przedstawiłam ich sobie.
- Jack patrzył się w Megan jak w obrazek.
- Ekheem. - wrzasnęłam.
- Hej, Megan. To co? Pójdziemy gdzieś w trójkę ? - w tym momencie Jackob spojrzał na mnie i puścił mi oczko.
- Chętnie. Ale my wybieramy miejsce. - powiedziała z triumfem w głosie Megan.
- Ok. - uśmiechnął się Jack. - no to chodźcie.

Ubrałam tym razem białe adidasy z nike i pożyczyłam podobne Megan.
Wyszłyśmy z domu. Zamknęłam drzwi na klucz.
Megan zaproponowała zakupy. Ja oczywiście od razu zgodziłam się. Jackob z dziwną miną patrzył na nas, ale również się zgodził. Zadzwoniła Cassie. Powiedziałam jej, że nie mogę teraz rozmawiać. Chodziliśmy po sklepach. Weszliśmy do H&M. Jackob siadł sobie na jednej z fioletowych puf postawionych przed przymierzalniami, a my nabrałyśmy stos ubrań i przebierałyśmy się. Pierwszym moim zestawem były ; jeansowa spódniczka, turkusowa bokserka i jeansowa kamizelka. Jackob trzymał w rękach jakiś turkusowy kapelusz. Wyszłam z przymierzalni jak modelka i stanęłam przed nim. Obróciłam się.
- I jak ?
- Hmm. Czegoś mi brakuje. - Jackob obrócił kapelusz na ręce, wstał i włożył na moją głowę. - Teraz wyglądasz świetnie.
Zaśmialiśmy się. W tym momencie z przymierzalni wyszła Megan, która wybrała kremową sukienkę w delikatne kwiaty, brązową chustę i brązowe okulary. Wyglądała ślicznie.
- Do tej pani chyba nie masz żadnych zastrzeżeń . - powiedziałam poważnym głosem.
- Chyba nie. - odpowiedział Jackob i znów się zaśmialiśmy.
Zmieniłyśmy kreacje. Kiedy wyglądnęłam z przymierzalni Jackoba nie było. Wyszłam i patrzyłam gdzie jest. Megan też wyszła.
- Co się stało ? Sally ?
- Jackob zniknął.
- Jak to ?
Byłyśmy obrócone tyłem do przymierzalni. Nagle ktoś krzyknął głośno " buu ", a my przerażone pisnęłyśmy.
To był oczywiście Jackob. Wyszedł z przebieralni. Miał na sobie czarne spodenki, fioletową koszulkę i świetne okulary.
Uśmiechnęłyśmy się z Meg do siebie.
Zakupy w H&M-ie zakończyły się sukcesem. Jackob kupił fioletową koszulkę, Megan świetną bokserkę i spódniczkę w kwiatki, a ja spódniczkę w kolorze pastelowego różu i również śliczną bokserkę.
To ja i Jackob namówiliśmy Megan do kupna tych rzeczy.
Ona sama mówiła, że jest zbyt gruba, ale wybiliśmy jej to z głowy.
Wracając zatrzymaliśmy się w pizzerii. Kupiliśmy pizze nowojorską i opowiadaliśmy sobie różne historie.
Z Megan było zupełnie inaczej niż z Cassie. Było lepiej. Nawet Jackob to zauważył.
Umówiliśmy się na piętnastą pod moim domem. Postanowiliśmy iść razem na basen. Miałyśmy dwie godziny dla siebie, więc odniosłyśmy zakupy i wyszłyśmy na plac zabaw.
Usiadłam standardowo na huśtawce. Megan też usiadła obok mnie i huśtałyśmy się.
Meg puściła muzykę na telefonie i zaczęłyśmy śpiewać.
Zadzwoniłam do Cassie, żeby przyszła na plac zabaw. Oznajmiłam jej, że mam półtorej godziny, więc możemy się spotkać. Znały się z Megan, bo chodzimy razem do klasy.
Chwilę później Cassie była już na miejscu.
Usiadła na trzeciej huśtawce i zaczęła śpiewać razem z nami. Śmiałyśmy się razem. W pewnym momencie popatrzyłam na apartamentowiec po lewej stronie. Na szóstym piętrze, na balkonie siedział Marcus. Oczywiście zafascynowany Cassie wpatrywał się w nią. Słuchał jak śpiewamy. Wkurzyło nas to, że się patrzy więc rzuciłyśmy mu ostre spojrzenia. Wszedł do domu. Chwilę później był już na dole. Kiedy zaczął z nami rozmawiać nie mógł już przestać. 

Minęło już dużo czasu. Powiedziałam Cassie, że musimy z Megan wracać. Pożegnałyśmy się z nią i Marcusem. Powróciłyśmy do domu w pełni podekscytowane przygotowaniami do wyjścia na basen.

***

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz