sobota, 11 czerwca 2011

Rozdział 12 ♥

***
Słysząc, że mama rozmawia z Charlesem wzięłam szczotkę ze stolika przy łóżku, szybko uczesałam włosy.
- Jezu, jak ja wyglądam ?!
Wiedziałam, że już nie zdążę podejść do szafy.
Usiadłam na łóżku.
Ta cała chwila tak się dłużyła. Słyszałam tylko rytm mojego serca, które waliło jak oszalałe i kroki. Wchodził już po schodach. Był coraz bliżej. Czułam się trochę niepewnie. Mama otworzyła drzwi.
- Wejdź. Tylko nie zmajstrujcie tu niczego.
Popatrzyłam na Charlesa i oboje zaśmialiśmy się. Mama już poszła. Widoczne było jego zdenerwowanie, więc zastanawiałam się jaką ja muszę mieć minę. Uśmiechnęłam się.
- No więc, hej. - powiedział ciepło.
- Cześć. Ja chciałam Cię przeprosić... Bo wiesz, Cody ...
- Ej, nie mówmy o nim. Już wiem wszystko. Megan mi powiedziała.
Wiem, że to On się do Ciebie przystawiał. I w ogóle nie powinienem był się obrażać. W końcu nie jesteś moją własnością i masz prawo robić co tylko chcesz. To ja przepraszam. - przerwał mi.
- Ale... ja może i bym chciała... Eh. nieważne. Jak tam w szkole ?
- Nieźle. Ale bez Ciebie to nie to samo. Nie mam z kim kopać piłki na wfie.
Uśmiechnęłam się.
- No wiesz, chyba nieprędko będziemy mogli sobie kopać piłkę ... - wskazałam na gips.
- Zdaję sobie z tego sprawę i dobija mnie to. Bo wiesz, sądzę, że pośród naszych dwóch klas jesteś jedyną osobą, potrafiącą trafić w piłkę.
- Haha, proszę Cię ...
Przez chwilę była cisza. Ale przerwałam ją.
- Wiesz, że za kilka dni ma być pełnia ?
- Wiem. Tylko z kim ją będę oglądał ?
- Mam pomysł. Jeżeli tylko Ci odpowiada moje towarzystwo to się dołączę.
Megan i Jackob na pewno zgodzą się przyjść.
- Częściowo dobry pomysł, Sally, ale chyba nie wiesz o jednej rzeczy...
- Może mnie oświecisz ?
- Jacob chyba zaczął interesować się Cassie.
- Chyba żartujesz .
- Nie. Przykro mi. Chciałem, żebyś wiedziała.
- Dziękuję, że mi powiedziałeś. Ale teraz musimy jeszcze przekazać to Megan. Przecież tak nie może być. Może nie są razem, ale to wygląda tak, jakby On się Nią bawił, nie sądzisz ?
- Czytasz w moich myślach.
Uśmiechnęłam się.
- Za dwa tygodnie zdejmują mi gips. Musimy się wziąć za Jackoba. Będzie miał nauczkę.
- Jestem za.
- Możemy sprawdzić, czy jest dostępny na Facebooku. Mógłbyś podać mi tego białego laptopa ? 
- Jasne.
Charles wstał i wziął laptopa z biurka. Usiadł koło mnie na łóżku. Oparliśmy się o ścianę.
- Masz ładny pokój.
- Dziękuję. Kiedyś będę musiała zobaczyć Twój.
Popatrzyłam na niego. Był taki, niesamowity ... Te ciemnobrązowe oczy i ich blask, ciepły uśmiech, koszulka w paski i szara bluza. To chyba najlepszy chłopak jakiego kiedykolwiek poznałam.
Zalogowałam się na Facebooku. Bingo ! Mamy go.
Napisałam do Jackoba ;
" - Hej. Musimy porozmawiać.
- Cześć, a o czym ?
- O Megan.
- Hm...
- Masz może coś do powiedzenia ?
- Słuchaj, wolę Cassie, wystarczy ? "

- Kto by pomyślał, że Jackob jest taki bezpośredni, hmm. - odparłam
- Taa, coś mu się z głową chyba stało.
- Wiesz, nie mam sił żeby z nim rozmawiać, bo się jeszcze zdenerwuję i zepsuję drugiego netbooka.
- A jakiegoś zepsułaś ?
- Tak, poprzez wiadomość od Codyego jeden z moich laptopów wylądował na ścianie. - uśmiechnęłam się.
Charles zrobił dziwną minę i się zaśmiał.
- Hmm. Ciekawe. Musiał Cię zdenerwować...
- Charles ! Ja Go nienawidzę ! Rozumiesz ! Nie chcę mieć z nim nic wspólnego.
- Już dobrze. Nie będę o nim mówił. 
Spuściłam głowę w dół. Włosy opadły mi na twarz. Czułam, że patrzy na mnie. Odgarnął moje włosy. Popatrzyłam się na niego i ...

***

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz